Wczoraj w pracy dowiedziałam się, że wielu spośród moich męskich współpracowników, uwielbia polowania.
Nie wiedzieć czemu, wydawało mi się wcześniej, że polowania to relikt z czasów komunistycznych, kiedy to panowie, zdesperowani widokiem pustych półek, sięgali po broń i wybierali się na poszukiwania pożywienia w lesie. Moją naiwną wizję, zmąciła po raz pierwszy, upiorna wystawka Wujka, który namiętnie wieszał na ścianie swojego salonu różniaste poroża. Z czasem, zauważyłam takie ekspozycje w domach innych koleżanek i dotarło do mnie, że mężczyźni czują coś na kształt dumy, oglądając wypchane głowy bogu ducha winnych jelonków, które kiedyś udało im się ustrzelić.
Poszłam na łatwiznę. Uznałam wtedy, że polowania to hybryda pomiędzy chęcią zaspokojenia instynktu zdobywcy, potrzebą udowadniania swojej męskości i sposobem na wyładowanie agresji. Dziś jednak, przypatrując się moim kolegom z pracy, którzy wydają się być bardzo spokojni (żeby nie powiedzieć lakoniczni) a z walecznymi Wikingami mają tylko wspólną przestrzeń życiową, zaczęłam ponownie zastanawiać się nad fenomenem polowania.
I oto co wymyśliłam:
Tysiące lat temu, kiedy na świecie panował pokój, a miłosierdzie było powszechne, kobiety były płcią dominujacą. Powodem ich supremacji, był fakt, iż w tamtych czasach cud poczęcia był przypisywany wyłącznie niewiastom – męzczyźni nie zdawali sobie sprawy z tego, iż to ich nasienie jest siłą sprawczą w procesie zapłodnienia.
Kobiety jawiły się wtedy jako boginie, jedyne dawczynie życia. Ich boskość zdawała się potwierdzać długość cyklu miesiączkowego, który był równy obiegowi Księżyca wokół Ziemi. Były więc przedmiotem kultu i centralnymi postaciami w świecie ówczesnego człowieka.
Siłą rzeczy, dzieci traktowano jako cud i dobro wspólne. Wychowywane w czymś na wzór komuny, otrzymywały bezwarunkowa miłość i uwagę od wszystkich mieszkanców. Były to czasy powszechnej harmonii i ciągłego duchowego rozwoju. Czasy bez podziałów i kast. Czasy spokojności.
Wszystko zmieniło się wraz z powstaniem tzw. opozycji Testosa. Testos był młodym, niezwykle inteligentnym i sprytnym młodzieńcem, który z nieznanych ogółowi powodów, nie aprobował kobiecej dominacji. Uważał, że ideologia i polityka prowadzona przez kobiety, była przestarzała i ograniczona, a życie w wiecznej spokojności nudne i wsteczne. Marzyły mu się wyprawy, podboje, walka, a przede wszystkim postęp.
W tym miejscu, muszę wam wyjaśnić, iż w owych czasach tzw. “postęp” był pojęciem raczej abstrakcyjnym. Rządząca Rada Kobiet, wyznawała politykę “powszechnej harmonii” – nie tylko między ludźmi, ale także pomiędzy człowiekiem i Ziemią. Dlatego też wszystkie procesy i czynności, które mogłyby w jakikolwiek sposób zakłócić rytm natury, traktowane były jako bezbożne. Teston marzył z kolei o eksperymentach, badaniach, o budowaniu nowych rzeczy, nie występujących jako byty naturalne. Tak naprawdę jednak, Teston marzył o procesie tworzenia “nowego życia”, którego jako mężczyzna, nie mógł dostapić.
Testos wiedział, że w celu obalenia matriarchatu, nie może posłużyć się siłą. W ówczesnych czasch przemoc fizyczna była wszakże największą zbrodnią. Musiał więc posłużyć się czymś innym, czymś, co dałoby mu mocny argument przeciwko kobiecej supremacji.
Paradoksalnie, z pomocą Testonowi przyszła, tak pogardzana przez niego natura. Obserwując sezony godowe zwierząt, a także okresy kopulacji pomiędzy niektórymi mieszkańcami społeczności, mężczyzna wysunął śmiałą hipotezę na temat prawdziwego udziału mężczyzn w procesie kreacji życia. Ogłosił swoje teorie na jednym z comiesięcznych zebrań ludu (w tamtych czasach, każdy miał prawo wypowiadać się publicznie, bez względu na płeć, wiek czy stan posiadania) i oświadczył, iż to prawdopodobnie męska sperma (w tamtych czasach traktowana jako wynik systemu samooczyszczania się członka) jest ignitorem procesu zapłodnienia.
Mężczyźni wpadli w osłupienie. Kobiety z kolei, nie znające jeszcze w tamtych czasach intryg, spisków i manipulacji, z rozbrajającą szczerością, przyznały Testonowi rację. Potwierdziły też, że już od dawna znały właściwości męskiej spermy, ale uważały, że dopóki mężczyźni sami nie odkryją jej działania, nie będą ich o nim informować. Na brzmiące groźnie pytanie Testona, o powód zatajenia tego faktu, odparły, iż bały się, że ta wiedza mogłaby wpłynąć niekorzystnie na cała społeczność – mężczyźni mogliby – ze względu na słabiej rozwinięty instynkt ojcowski – zaniedbywać inne dzieci, niż te, które zostały spłodzone z ich własnego nasienia.
Społeczność zadrżała, niczym grunt podczas lekkiego trzęsienia ziemi. Zagubieni mężczyźni masowo odwiedziali Testona, pytając się, co własciwie oznacza ta nowo nabyta wiedza. W skutek męskich zebrań, narodziła się opozycja, której główni przedstawiciele już wkrótce wystąpili na następnym zgromadzeniu ludu o przyznanie równego dostępu do ośrodków władzy, dla obydwu płci. Rada Kobiet, nie przeczuwając nadchodzącej katastrofy, zgodziła się na to.
Już wkrótce, Teston i jego najbliżsi przyjaciele – Agres, Siłon i Egos – zaczęli forsować nowe rozporządzenia. Społeczeństwo komunalne zastąpiono nowoczesnym – nakazano mężczynom i kobietom formować się w stałe pary, zamieszkujące odzielne gospodarstwa i wychowujące tylko i wyłącznie swoje własne potomstwo. Kobiety próbowały protestować, twierdząc, że to zaburzy naturalną harmonię i wyzwoli negatywne emocje (których były świadome, gdyż za ich panowania, prowadzono badania na temat natury człowieka), jednak mężczyźni, których było w owych czasach trochę więcej, przegłosowywali ich weta. Podburzeni przez Testona, twierdzili, iż nie chcą pracować na rzecz cudzego potomstwa.
Kolejnym ważnym rozporządzeniem było wykluczenie kobiet z polowań. W tamtych czasach, społeczeństwo było zbieracko – myśliwskim, jednakże mężczyźni i kobiety, zajmowali się obiema aktywnościami wspólnie. Mimo, iż niewiasty były przeciętnie słabsze fizycznie niż panowie, to w skład grup łowieckich wchodzili najsprawniejsi mieszkańcy osady, bez względu na płeć (możemy mniemać iż występowała tu logika, że zdrowa dziewczyna była silniejsza niż chorowity chłopiec). Po rewolucji Testona, mężczyźni przekonali jednak kobiety, że to oni powinni zająć łowiectwem, gdyż tego wymaga nowa struktura społeczna. Wszakże, teraz niewiasty rodziły w ramach rodzin i śmierć matki, była stratą dla konkretnego dziecka, a nie dla całej społeczności, gdzie ktoś inny mógł przejąć opiekę nad jej potomstwem.
Jakież słodkie czasy nastały dla mężczyzn! Nie musieli dzielić się chwałą i szacunkiem z kobietami, kiedy przynosili do domu jedzenie. W końcu mieli własną niszę – na polowaniach mogli spędzać całe dnie, niekiedy obijając się nieco i debatując nad poszerzeniem nowo pozyskanej władzy. Tak właśnie powstały pierwsze “gentlemen’s clubs”, gdzie kobiety miały oficjalnie wstęp wzbroniony.
I wtedy stało się coś strasznego. Kobiety, pozostawione w domach z dziećmi, zdane na łaskę i nie-łaskę partnerów i “owoców ich pracy”, zaczęły same eksperymentować. Pracując w jeszcze działających, ale już nie tak renomowanych ośrodkach badawczych, rozpoczęły szereg projektów na temat właściwości ziemi, nasion i roślin. Po latach obserwacji, metodami “prób i błędów” odkryły pierwsze, podstawowe zasady rolnictwa. Gdy były już pewne co do wyników, z duma i drżącym sercem, ogłosiły swoje odkrycie na comiesięcznym zebraniu ludu. Nie wiedziały jednak, że ich podekscytowanie było zupełnie na wyrost.
Mężczyźni słuchając odczytu na temat rolnictwa, ponownie osłupieli. Tym razem jednak osłupieniu towarzyszyła złość. Zdawali sobie sprawę z tego, że jeżeli metody przedstawione przez kobiety, będą działać, ich wspaniałe polowania, a przede wszystkim ich świeżo wypracowana pozycja jako dostarczycieli pokarmu, zostaną na zawsze utracone. Postanowili do tego nie dopuścić.
Los, a może raczej natura, tak jak w czasach pierwszej opozycji Testona, znowu sprzyjała płci męskiej. Proste zasady rolnictwa, okazały się bardzo ciężkie w wykonaniu. Ciężkie fizycznie. Kobiety, które od dobrych kilku lat siedziały w domach i nie polowały, straciły kondycję. Nie były w stanie wytrzymać pracy na polu w takim zakresie, w jakim mógł ją wytrzymać mężczyzna. Stopniowo zaczęły być odsuwane od rolnictwa, a ich metody przejęli i z czasem znacznie udoskonalili mężczyźni. W zamian przydzielono im inne funkcje, z których najważniejsze było rodzenie dzieci. Mężczyźni, którzy serdecznie nienawidzili pracy na polu, ale wykonywali ją po to by utrzymać status żywiciela, zrozumieli, że więcej własnego potomstwa oznacza więcej rąk do roboty. Dlatego też, nie tylko zaczęło się rodzić o wiele więcej dzieci (we wcześniejszej strukturze społecznej, kobiety świadome swojego cyklu, były w stanie ograniczać ciąże poprzez stosowanie zasad naturalnej antykoncepcji), ale także zaczęto preferować chłopców (gdyż to oni głównie pracowali na roli).
Ziemię podzielono między osadnikami tak, że każdy miał swój własny kawałek. Ludzie zaczęli budować nowe chaty, by mieszkać blisko swoich upraw; skumulowana wcześniej w jednym rejonie osada, zaczęła się systematycznie rozpraszać. Powoli zanikały głębokie więzi pomiędzy ludźmi, zaczęły też wybuchać konflikty. Na comiesięczne zebrania ludu, zaczęli chodzić do centrum osady sami mężczyźni – kobiety musiały zostawać w domu z dziećmi. Po dwóch dekadach od wprowadzenia rolnictwa, nie posiadały już praktycznie żadnej znaczącej pozycji w społeczności. Odizolowane od siebie kilometrami pól i łąk, nie były w stanie się wspierać. To wtedy właśnie, mężczyźni zaczęli w zaciszu swojego domostwa, stosować pierwszą przemoc fizyczną.
Niektórym ziemia nie przynosiła plonów (wtedy jeszcze metody rozpoznawania żyznej ziemi były w powijakach), inni tracili zbiory przez szkodniki. Zaczęły się kradzieże, pożyczki i kredyty. Ludzie bez ziemi, porzucali swoje domostwa i szli pracować za miskę jadła do innych rodzin. Wkrótce nastał system feudalny.
I dlatego właśnie mężczyźni lubią polować – w ten sposób przenoszą się stanem ducha do słodkich czasów, gdzie już posiadali dominującą pozycję w społeczeństwie, ale jeszcze nie musieli harować na roli.